Nie płacisz rat, bo masz nadpłatę? Przeczytaj. To ważne!
Krótkie przypomnienie dla tych, którzy albo niedługo przestaną płacić raty, albo już nie płacą - bo mają nadpłatę (kredyt indeksowany lub waloryzowany) lub ich umowa jest nieważna (kredyt denominowany).
Podkreślmy więc po raz kolejny, że bronią o największej sile rażenia, którą mamy w walce z bankiem udającym, że prawo go nie obowiązuje, jest wstrzymanie (czasowe lub permanentne - w zależności od tego, co kto lubi) płacenia rat pseudokredytów niby-frankowych (czyli takich kredytów, gdzie bank wypłacił kredyt w złotówkach, ale na papierze sobie zapisał, że to rzekomo były jakieś franki ze Szwajcarii).
Policzmy, co się stanie, gdy grupa zaledwie tysiąca kredytobiorców zgodnie ustali, że wstrzymuje płacenie rat kredytów udzielonych w połowie roku 2008.
Średnia kwota pseudofrankowego niby-kredytu to 300tys. zł więc w uproszczeniu przyjmijmy, że mowa jest o tysiącu kredytów na kwotę 300tys. zł.
Jeśli kurs kupna franka "z tabeli kursowej banku" w dniu wypłaty wynosił 2zł, to bank udaje, że pożyczył kredytobiorcy 150tys. CHF.
Miesięczna rata takiego kredytu dzisiaj to około 2000zł.
Jeśli kredyt jest indeksowany (waloryzowany), to nadpłata wynosi na dziś około 70tys. zł (bo nie są wiążące zapisy w umowie, które mówią, że kredyt wypłacono na podstawie kursu kupna z tabeli banku, oraz że ma być spłacany wg kursów sprzedaży z tej samej tabeli kursowej banku)
Co się dzieje, gdy dogaduje się ze sobą tysiąc kredytobiorców tego samego banku, którzy zgodnie wstrzymują spłatę rat, poczynając na przykład od raty lipcowej 2016 i uzgadniając jednocześnie, że wpłacą dopiero ratę listopadową (czyli opuszczą cztery kolejne raty)?
1. Bank nie otrzyma 4*1000*2000zł = 8 milionów złotych!
Ale to jeszcze nie wszystko....
2. Gdy minie termin płatności raty październikowej, bank będzie musiał zawiązać rezerwę (czyli zamrozić kapitał) w wysokości 20% sumy kapitału dla tysiąca udzielonych kredytów, które mają zaległość ponad trzech rat. A że bank się upiera, że to były kredyty, "we frankach", to ten kapitał musi liczyć we frankach wg aktualnego kursu franka, czyli:
20%*1000*150tys. CHF*4zł daje, uwaga: 120 milionów złotych!
Ale to nadal nie wszystko... :)
3. Banki generują pieniądz "z powietrza", bo na każde 100zł zdeponowane w banksterskim sejfie bank w uproszczeniu udzieli pożyczek na kwotę 1000zł (czyli 10x więcej, niż ma środków w kasie).
Zamrożone w rezerwie 120 milionów złotych (na skutek zorganizowanej akcji zaledwie tysiąca kredytobiorców!) uniemożliwi bankowi udzielenie kolejnych pożyczek na kwotę 1,2 miliarda złotych!
A na czym [głównie] zarabia bank?
Na pożyczaniu pieniędzy. Nic tak banksterów nie boli, jak pozbawienie ich możliwości pożyczenia 1,2 miliarda złotych. Akcjonariusze zadowoleni na pewno nie będą...
I druga sprawa - zagrożenie wypowiedzeniem umowy.
Jeśli zaprzestajemy płacenia rat, to powinniśmy się liczyć z możliwością wykonywania nerwowych ruchów przez zestresowany tą sytuacją bank.
Nerwowy ruch może polegać choćby na podjęciu przez bank decyzji o wypowiedzeniu umowy kredytowej.
Ale na szczęście dzisiaj już kredytobiorca jest pod ochroną prawa bankowego, które mówi, że bank planujący wypowiedzenie umowy najpierw MUSI wysłać nam powiadomienie, że nosi się z zamiarem wypowiedzenia umowy. Dostaniemy 14 dni na uregulowanie zaległości lub na złożenie wniosku o restrukturyzację naszego kredytu.
To bardzo ważne, więc podkreślmy to jeszcze raz: nikt nie dostanie "z zaskoczenia" listu od banku, w którym będzie wypowiedzenie umowy kredytu. Tak to już po prostu nie działa.
Mówi o tym artykuł 75c ustawy prawo bankowe w ustępach 1 i 2:
1. Jeżeli kredytobiorca opóźnia się ze spłatą zobowiązania z tytułu udzielonego kredytu, bank wzywa go do dokonania spłaty, wyznaczając termin nie krótszy niż 14 dni roboczych.
2. W wezwaniu, o którym mowa w ust. 1, bank informuje kredytobiorcę o możliwości złożenia, w terminie 14 dni roboczych od dnia otrzymania wezwania, wniosku o restrukturyzację zadłużenia.
Jeśli więc po kilku miesiącach wstrzymania spłaty rat otrzymamy takie "wezwanie do dokonania spłaty, wyznaczając termin nie krótszy niż 14 dni roboczych" to koniecznie musimy w odpowiedzi na to wezwanie złożyć do banku wniosek o restrukturyzację naszego kredytu.
W przypadku kredytów indeksowanych/waloryzowanych wnosimy o restrukturyzację polegającą na tym, że bank przelicza kredyt w taki sposób, jakby od pierwszej raty był on kredytem złotówkowym z oprocentowaniem takim, jak w umowie (czyli najczęściej libor + marża). W ten sposób bank wyliczy nadpłatę, bo przecież każdą ratę dotychczas płaciliśmy wyższą, niż należna oraz przekaże nam zaktualizowany harmonogram spłaty.
W przypadku kredytów denominowanych (umowa z mocy prawa nieważna - bo kwota kredytu w umowie była wyrażona w CHF, a wypłata kredytu była przewidziana wyłącznie w PLN "po kursie kupna", co jest sprzeczne z prawem bankowym, a szczegółowo opisuje to Mec. Orski) wnosimy o restrukturyzację polegającą na tym, że bank udziela nam nowego kredytu na kwotę stanowiącą różnicę między złotówkami, które bank nam wypłacił, uruchamiając kredyt, a sumą wszystkich dotychczas wpłaconych rat.
We wniosku o restrukturyzację możemy oczywiście podać dowolne warunki kredytu, jakie nas interesują, czyli okres kredytowania (ilość rat), sposób liczenia oprocentowania itp..
I znowu odwołujemy się do prawa bankowego, które bardzo wyraźnie nakazuje bankowi, co musi zrobić z takim wnioskiem o restrukturyzację.
Dalszy ciąg artykułu 75c, ustępy 3,4 i 5:
3. Bank powinien, na wniosek kredytobiorcy, umożliwić restrukturyzację zadłużenia poprzez zmianę określonych w umowie warunków lub terminów spłaty kredytu, jeżeli jest uzasadniona dokonaną przez bank oceną sytuacji finansowej i gospodarczej kredytobiorcy.
4. Restrukturyzacja, o której mowa w ust. 1, dokonywana jest na warunkach uzgodnionych przez bank i kredytobiorcę.
5. Bank, w przypadku odrzucenia wniosku kredytobiorcy o restrukturyzację zadłużenia, przekazuje kredytobiorcy, bez zbędnej zwłoki, szczegółowe wyjaśnienia, w formie pisemnej, dotyczące przyczyny odrzucenia wniosku o restrukturyzację.
Najciekawszy jest tu oczywiście ustęp 5, który nie pozwala bankowi odrzucić naszego wniosku o restrukturyzację na zasadzie "nie, bo nie!". Bank MUSI udzielić nam szczegółowych wyjaśnień, przedstawiając przyczyny odrzucenia naszego wniosku. A to będzie z pewnością dokument interesujący zarówno Rzecznika Finansowego jak i być może w przyszłości sąd - jeśli bank będzie szedł w zaparte aż do tego etapu (co wcale nie jest takie oczywiste, że tak będzie - zwłaszcza jeśli akcja wstrzymania rat z powodu nadpłaty będzie się cieszyła popularnością).
Oczywiście jeśli bank odrzuci nasz wniosek o restrukturyzację, to piszemy odwołanie, a po odrzuceniu odwołania kierujemy wniosek o postępowanie do Rzecznika Finansowego.
Na koniec kilka praktycznych wskazówek dla wszystkich tych, którzy chcą przystąpić do naszej wspólnej akcji "Nie płacę, bo mam nadpłatę", która tak naprawdę jest jedyną skuteczną drogą do zmuszenia banków aby przestrzegały prawa.
1. Zamiast wpłacać raty do banku, odkładaj te pieniądze na bok, może po prostu na jakiś specjalnie w tym celu otwarty rachunek, założony oczywiście w POLSKIM banku (np. bank spółdzielczy lub Bank Pocztowy).
2. Jeśli nie chcesz otrzymać wypowiedzenia umowy, wstrzymaj 4 kolejne raty, ale piątą już wpłać - bank i tak jest już mocno poturbowany, więc nie ma co ryzykować wypowiedzenia. No chyba, że chcesz, aby to bank Cię pozwał do sądu o zapłatę, a nie Ty ich. Tak też można, choć raczej nie należy tego próbować bez wsparcia prawnika dobrze zorientowanego w materii pseudokredytów niby-frankowych.
3. Jeśli dojdziesz do etapu opisanego w art. 75c ust. 1 ustawy prawo bankowe, czyli dostajesz pisemko z banku, bo "bank wzywa do dokonania spłaty, wyznaczając termin nie krótszy niż 14 dni roboczych" a bank odrzuci wniosek o restrukturyzację, to uruchom te odłożone na bok pieniądze z rachunku w banku spółdzielczym i spłać banksterom "zaległość", której nie ma. W ten sposób już od przyszłego miesiąca możesz akcję powtórzyć, nie wpłacając czterech kolejnych rat. I tak można bez końca, aż bank zrozumie, że to do niczego nie prowadzi i być może zacznie w końcu z Tobą poważnie rozmawiać o wadach prawnych Twojej umowy.
4. Nie spiesz się z wysyłaniem wniosku o restrukturyzację. Masz na to 14 dni od momentu odebrania listu poleconego z wezwaniem do dokonania spłaty zgodnym z art. 75c ust. 1 ustawy prawo bankowe. Wniosek nadaj na poczcie nawet ostatniego dnia przed upływem terminu. Czas gra na niekorzyść banku, a nie Twoją. :)
Jak liczymy te 14 dni? Jeśli list został odebrany w poniedziałek, to wniosek o restrukturyzację musi być złożony w oddziale banku lub nadany pocztą, listem poleconym, najpóźniej w poniedziałek za 2 tygodnie.
5. W razie gdyby bankowi przyszło do głowy naliczać absurdalne opłaty za "monity windykacyjne" (czego bankowi robić nie wolno), to działamy zgodnie z TYM modelem.
6. Jeśli wstrzymujesz płacenie rat i nie chcesz, aby zestresowana windykacja banku dzwoniła do Ciebie kilka razy dziennie, złóż w banku wniosek o zaprzestanie przetwarzania Twojego numeru telefonu, który jest Twoją daną osobową. "Niniejszym wycofuję zgodę na przetwarzanie przez Bank [nazwa banku] mojego numeru telefonu ....................". Nic więcej nie potrzeba. Gdyby bank po złożeniu tego wniosku nadal do Ciebie dzwonił, to zgłaszasz skargę do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
7. Pamiętaj: gdy dzwoni zestresowana windykacja banku, żeby zapytać "Kiedy Pan/Pani zapłaci zaległość?", odpowiadamy "Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.".
Tyle. Nic więcej.
Pod żadnym pozorem nie mówimy "W ogóle nie płacę" lub "Zapłacę, gdy mi się to spodoba". Nie kłamiemy także, że zapłacimy "za kilka dni" choć wiemy, że tego przecież nie zrobimy.
Tak nie należy robić.
"Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie". Jeśli windykator powtórzy pytanie - powtarzamy odpowiedź. W razie konieczności robimy to "jak zdarta płyta".
8. Nie daj się nabrać na prymitywne sztuczki stosowane przez zestresowanego windykatora, który zacznie do Ciebie dzwonić, bo "masz zaległość". Jedną z takich prymitywnych sztuczek jest tekst "Czyli rozumiem, że odmawia Pan/Pani zapłacenia zaległości?". Odpowiadamy "Nic takiego nie mówiłem. Proszę nie dokonywać bezpodstawnych nadinterpretacji moich słów". I tyle. Nic więcej. Po rozmowie z Tobą, windykator ma NIE WIEDZIEĆ kiedy, ile i czy w ogóle coś zapłacisz.
Dlaczego to takie ważne? Bo jeśli powiesz "Już nic Wam nie zapłacę!" to ta Twoja krótka chwila satysfakcji może dać im pretekst do szybkiego wypowiedzenia umowy. O wiele szybszego, niż by do niego doszło, gdyby im nic nie mówić.
9. Gdy dzwoniący windykator próbuje Ci wmawiać, że masz kredyt "we franku" lub "walutowy", to zdecydowanie dementujesz te bzdury i mówisz np. tak: "Nie wiem, o czym pani mówi. Nie mam i nigdy nie miałem u Was żadnego kredytu walutowego. Bank wypłacił mi złotówki, więc mam kredyt złotówkowy. Jeśli bank sobie na papierze zapisał, że wypłacone mi złotówki, to były franki, to jest już problem banku, a nie mój. W razie wątpliwości odsyłam do raportu Rzecznika Finansowego z dnia 6 czerwca 2016"