Bezczelność banku BPH
[17 sierpnia 2016]
Raport Rzecznika Finansowego generalnie "zmieszał z błotem" pseudokredyty niby-walutowe, udzielane przez "polskie" banki jeszcze kilka lat temu.
Ale samym bankom najwyraźniej zupełnie to nie przeszkadza, aby... powoływać się na tenże raport Rzecznika Finansowego stwarzając pozory, jakoby jego treść przemawiała na korzyść banku.
A więc jak napisać odpowiedź na reklamację kredytu "indeksowanego", zarzucającą bankowi abuzywność zapisów o wypłacie kredytu wg kursu kupna i spłacie wg kursu sprzedaży z tabeli kursowej banku, aby przy okazji powołać się na raport Rzecznika Finansowego rzekomo "trzymający stronę" banku?
Bardzo prosto. Robi się to tak:
Jak więc widzimy, wg banku BPH Rzecznik co prawda coś tam zauważa, że czegoś tam nie wolno, ale konkluduje, że przecież w warunkach gospodarki wolnorynkowej kurs sprzedaży jest wyższy niż kurs kupna. No i fajnie...
To teraz zobaczmy, jak to brzmi w oryginale.
Oto fragment (str. 45-46) z Raportu Rzecznika Finansowego o kredytach "walutowych", do którego odwołał się bank BPH w odpowiedzi na reklamację:
"Rzecznik Finansowy stoi wobec powyższego na stanowisku, że jeżeli waloryzacja umowna na podstawie art. 3581 § 2 k.c. jest dopuszczalna w odniesieniu do umów kredytu,
to miernik wartości, do którego strony odnoszą wysokość świadczenia, musi mieć charakter obiektywny.
Oznacza to, że:
- W przypadku przyjęcia jako miernika wartości kursu waluty obcej za podstawę obliczeń powinien być brany zawsze taki sam rodzaj kursu – powinien on mieć charakter jednolity. Innymi słowy, może to być kurs średni, kurs sprzedaży albo kurs kupna, ale w ramach konkretnej umowy wszelkie wyliczenia powinny następować na podstawie jednego rodzaju kursu (np. kursu sprzedaży), tak aby wykluczyć nieznajdujący pokrycia w faktycznych transakcjach spread walutowy. W tym miejscu Rzecznik Finansowy pragnie podkreślić, że nie neguje normalnego zjawiska występującego w warunkach gospodarki wolnorynkowej, polegającego na tym, iż kurs sprzedaży waluty jest wyższy niż kurs jej kupna. Wątpliwości Rzecznika Finansowego budzi natomiast stosowanie tego mechanizmu dla potrzeb rozliczeniowo-rachunkowych w sytuacji, w której faktycznie nie następuje handel walutą.
- Miernik wartości, do którego strony odnoszą wysokość świadczenia, musi mieć charakter obiektywny i zewnętrzny w tym sensie, że nie może być jednostronnie ustalany przez jedną ze stron kontraktu. W ocenie Rzecznika Finansowego taki wniosek można wyprowadzić z samej treści art. 3581 § 2 k.c., a w razie wątpliwości również oceniając analizowane klauzule w świetle art. 3851 § 1 w zw. z art. 3852 k.c."
I teraz już doskonale widać, jak obrzydliwej manipulacji dopuścił się bank BPH, kończąc swoje odwołanie do raportu RF na zdaniu "W tym miejscu Rzecznik Finansowy pragnie podkreślić, że nie neguje normalnego zjawiska występującego w warunkach gospodarki wolnorynkowej, polegającego na tym, iż kurs sprzedaży waluty jest wyższy niż kurs jej kupna."
Dalszy ciąg wywodu RF dyplomatycznie pominięto. A przecież jest on kluczowy dla konkluzji, iż RF nie dopuszcza takiej możliwości, aby waloryzacja mogła się odbywać inaczej, niż wyłącznie jednym rodzajem kursu waluty (czyli np. kursem średnim).
Dyplomatycznie zignorowane przez bank BPH zdanie z raportu RF brzmi tak: "Wątpliwości Rzecznika Finansowego budzi natomiast stosowanie tego mechanizmu dla potrzeb rozliczeniowo-rachunkowych w sytuacji, w której faktycznie nie następuje handel walutą."
Czy kogoś dziwi, że z równą troską pominięto także kolejne zdania z Raportu? "Miernik wartości, do którego strony odnoszą wysokość świadczenia, musi mieć charakter obiektywny i zewnętrzny w tym sensie, że nie może być jednostronnie ustalany przez jedną ze stron kontraktu. W ocenie Rzecznika Finansowego taki wniosek można wyprowadzić z samej treści art. 3581 § 2 k.c., a w razie wątpliwości również oceniając analizowane klauzule w świetle art. 3851 § 1 w zw. z art. 3852 k.c."
Tonący brzydko się chwyta, prawda, Szanowny Banku BPH? Oj bardzo brzydko... :)
A jakiego to sloganu reklamowego używa bank BPH? "Po prostu fair".
Tak, to nie żart...
A opłata 8 CHF za "monit windykacyjny" to również nie żart... Po prostu fair...
Tak, osiem FRANKÓW. Choć przecież znaczków pocztowych bynajmniej nie kupują w Szwajcarii, no ale widocznie może przynajmniej koperty, albo atrament do drukarki...