Bank musi zarobić (nawet gdy oszuka).

 

 

Taka sytuacja, która za chwilę będzie już normą - o ile już nie jest:

Kredyt "frankowy" zostaje przez sąd unieważniony, bo był nieuczciwy względem kredytobiorcy.

 

I co teraz?

 

Zastanówmy się na prostym przykładzie...

 

Butla z gazem kosztuje 400zł. Kupujesz ją na 24 raty po 25zł. Czyli w sumie zapłacisz 600zł, no bo kredyt też kosztuje. W końcu dostaniesz butlę od razu "za darmo" i będziesz mógł jej używać.

Po 6 miesiącach okazuje się, że butla jest wadliwa i grozi w każdej chwili wybuchem. Wadę spowodował sam sprzedawca butli, ale się do tego nie przyznał i Cię o tym nie uprzedził.

Sprzedawca kłamie, że butla nie ma żadnej wady i jest w pełni bezpieczna.

Sąd oczywiście unieważnia umowę sprzedaży butli z winy sprzedawcy, który popsuł butlę i sprzedał ją zepsutą nie uprzedzając o tym kupującego.

 

Jak powinno wyglądać teraz rozliczenie nieważnej umowy sprzedaży butli?

 

Oczywiście oddajesz sprzedawcy butlę, a sprzedawca oddaje Ci Twoje 150zł (6 rat po 25zł, które zapłaciłeś do momentu unieważnienia).

 

Ale to nie koniec! 

 

Bo oto niejaki dr Piotr Bodył, radca prawny, Członek Zespołu Monitora Prawa Bankowego uważa, że:

 

"Na podstawie unieważnionej umowy korzyść dla przedsiębiorcy nie może być wyższa, niż byłaby, gdyby umowa trwała".

https://www.money.pl/banki/banki-nie-odpuszcza-przyjda-po-rozliczenie-kapitalu-ktorym-przez-lata-dysponowal-klient-6467575862519937v.html

 

No to ile powinieneś jeszcze dopłacić nieuczciwemu sprzedawcy za to, że przez pół roku korzystałeś z butli, która mogła Cię zabić? :-)

 

Czy ktoś zna może maila do tego pana?...

 

 

 

 

 
Script logo