Andrzej Duda znowu pomaga bankom [list do Prezydenta RP]
[4 sierpnia 2017]
List wysyłamy przez formularz kontaktowy http://www.prezydent.pl/kontakt/ lub mailem: listy@prezydent.pl
***
Prezydent RP
Pan Andrzej Duda
Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Warszawa
Szanowny Panie Prezydencie,
Od kilku lat w Polsce toczy się spór między komercyjnymi bankami, a kredytobiorcami. Jest to spór o zgodność z prawem ponad 700 tysięcy umów kredytowych odnoszonych do walut obcych.
Banki twierdzą, że miały pełne prawo udzielać takich kredytów. Kredytobiorcy uważają natomiast, że udzielając tych kredytów banki działały sprzecznie z prawem oraz sprzecznie z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając przy tym interesy kredytobiorców - czyli głównie konsumentów.
Przesłany przez Pana w dniu 1 sierpnia 2017 do Sejmu projekt ustawy o zmianie ustawy zwanej w uproszczeniu “ustawą o wsparciu kredytobiorców”, ponownie potwierdza, że w tym sporze między bankami, a kredytobiorcami, opowiada się Pan jednoznacznie po stronie banków, tym samym niejako udając, że nie istnieją liczne raporty, opinie prawne, wyroki sądowe (także prawomocne) potwierdzające sprzeczność z prawem tych pseudokredytów. Projektem tym ośmieszył Pan tak naprawdę rejestr klauzul niedozwolonych UOKiK, oraz zanegował wszystkie wydane dotychczas przez Prezesa UOKiK oraz Rzecznika Finansowego “istotne poglądy” w sprawie tego typu umów kredytowych.
W związku z powyższym uprzejmie Pana Prezydenta zapytuję, na podstawie jakich informacji, źródeł, materiałów, opracowań, czy raportów uznał Pan Prezydent, że to komercyjne banki mają rację twierdząc, że udzielone przez nie kredyty “frankowe” zawsze były i nadal są zgodne z obowiązującym w Polsce prawem. Bo przecież pisząc ustawę, która odnosi się do kredytów “indeksowanych lub denominowanych” musiał Pan przyjąć, że te umowy kredytowe są zgodne z prawem. Nie tworzy się przecież aktu prawnego, który o sprzecznych z obowiązującym prawem umowach cywilno-prawnych (nieważnych w całości, lub przynajmniej w części decydującej o ich indeksowanym, lub denominowanym charakterze) stanowi tak, jakby były one w pełni legalne.
Aby moja powyższa prośba została przez Pana Prezydenta potraktowana poważnie, proszę przyjąć, że jest ona przeze mnie do Pana Prezydenta kierowana w formie wniosku o udostępnienie informacji publicznej.
A więc, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej [Dz. U. Nr 112 poz. 1198, z późn. zm.] zwracam się do Pana Prezydenta z wnioskiem o udostępnienie mi informacji w następującym zakresie: treść wszystkich dokumentów, opracowań, analiz i raportów (ze wskazaniem nazwisk ich autorów lub nazw instytucji/podmiotów, które je opracowały), które przekonały Pana Prezydenta o tym, że kredyty “denominowane lub indeksowane”, o których mowa w treści napisanego przez Pana Prezydenta projektu ustawy o zmianie ustawy o “wsparciu kredytobiorców” przesłanego do Marszałka Sejmu w dniu 1 sierpnia 2017 roku, nie są sprzeczne ani z obowiązującym prawem, ani przynajmniej z dobrymi obyczajami.
Jeśli Pan Prezydent nie sprosta temu zadaniu, czyli jeśli nie wskaże treści takich opracowań, raportów i analiz, które przekonały Pana Prezydenta o pełnej zgodności prawem umów “denominowanych lub indeksowanych”, będzie to oznaczało, że składa Pan na ręce Marszałka Sejmu projekt ustawy odnoszący się do produktu finansowego, którego zgodność z prawem jest, bardzo delikatnie mówiąc, nierozstrzygnięta.
Czy Prezydent RP powinien pisać ustawę o kredytach “denominowanych lub indeksowanych” nie mając przekonania, że są one bezsprzecznie zgodne z obowiązującym porządkiem prawnym? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam już Panu Prezydentowi oraz Prezydium Sejmu.
Jednocześnie czuję się w obowiązku wyjaśnić, że określenie “pisząc ustawę” jest wyłącznie skrótem myślowym, bo jest oczywistym, że to nie Pan Prezydent jest autorem tego projektu, choćby z tego powodu, że projekt ten całkowicie zaprzecza deklaracjom składanym przez Pana Prezydenta równie wylewnie, co ochoczo, w czasie kampanii wyborczej, gdy desperacko poszukiwał Pan Prezydent głosów poparcia wśród potencjalnego elektoratu.
Jeśli Pan Prezydent nie pamięta, jakie deklaracje złożył w czasie kampanii wyborczej kredytobiorcom pseudowalutowych produktów kredytopodobnych, to w każdej chwili może Pan Prezydent to sobie przypomnieć pod adresem: http://andrzejdudaobiecuje.mywebzz.com/
Internet niestety nie zapomina, Panie Prezydencie - w przeciwieństwie do polityków, którzy tuż po wyborach zapadają na niezwykle silną amnezję…
I ponownie, korzystając z przysługującego mi prawa, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej [Dz. U. Nr 112 poz. 1198, z późn. zm.] zwracam się do Pana Prezydenta z wnioskiem o udostępnienie mi informacji w następującym zakresie: treść wszystkich raportów, analiz i opracowań, na podstawie których Pan Prezydent uznał, że symboliczne, kwartalne wpłaty w wysokości maksymalnie 0,5% wartości bilansowej portfela kredytów i pożyczek “denominowanych lub indeksowanych” to będzie skuteczny “bat” na banki, zmuszający je - w porozumieniu z kredytobiorcami - do “odwalutowania” tych pseudokredytów i tu uwaga: na warunkach korzystnych nie tylko dla banków, ale także dla kredytobiorców.
Bo te ustawowe (w Pana projekcie) 0,5% “wartości bilansowej” w uproszczeniu oznacza, że od każdego kredytu udzielonego w roku 2007 na kwotę 300tys. zł, gdzie na dziś wg banku pozostaje do spłaty nadal 100tys. CHF (czyli wg obecnego kursu średniego NBP około 370tys. zł), bank raz na kwartał będzie musiał wpłacić składkę na Fundusz Restrukturyzacyjny w wysokości 0,5%*370tys.zł=1850zł.
Czy Pan Prezydent naprawdę wierzy w to, że wizja utraty, raz na kwartał, tych 1850zł przypadających na każdy niepoddany restrukturyzacji kredyt pseudowalutowy spowoduje, że banki będą masowo zachęcać kredytobiorców do takiej restrukturyzacji?
Fundusz Restrukturyzacyjny powinien być nazwany tak naprawdę “Legalizacyjnym”, ponieważ najprawdopodobniej każda dokonana dzięki Pana staraniom "dobrowolna restrukturyzacja" będzie tak naprawdę legalizacją bankowego bezprawia. Podobnie, każda "pomoc" w postaci płacenia bankowi pseudofrankowego haraczu przez Fundusz Wsparcia w sytuacji, gdy kredytobiorca już nie jest w stanie finansowo podołać takiemu zadaniu, będzie tak naprawdę pomocą bankowi i przedłużaniem agonii kredytobiorcy, dla którego prawdziwym wybawieniem byłaby tak naprawdę jedynie przemyślana obrona przed bankowym pozwem o zapłatę - obrona na sali sądowej.
Na pewno jest Pan tym samym człowiekiem, który w kampanii wyborczej 2015 powiedział, że “...te kredyty powinny być spłacane po kursie, według którego były brane. Bo na takie warunki Ci ludzie się tak naprawdę godzili. (...) I to też powinno być ryzyko bankowe.”?
Powiedział Pan wtedy także: "Uważam że powinna być radykalna kontrola zrobiona w bankach, ponieważ jest ogromne podejrzenie graniczące wręcz z pewnością, że banki udzielające tych kredytów, tak zwanych "frankowych", nie miały tych franków. Czyli kreowały wirtualną walutę. A to jest złamanie prawa.".
A teraz napisał Pan ustawę, która mówi, jak te franki (których - jak sam Pan mówił - banki nigdy nie miały) przeliczyć na złotówki po aktualnym kursie NBP, czyli opisuje, jak przeliczać na złotówki "wirtualną walutę", którą jeszcze w 2015 roku uważał Pan za nieistniejącą. Ciekawe, prawda?
Cóż więc takiego sprawiło, że utracił Pan "ogromne podejrzenie graniczące wręcz z pewnością"?
"Dzięki" Funduszowi, pseudofrankowy, bezprawny, comiesięczny haracz nadal będzie wpływał do kasy banku - i to nawet przez 3 lata, nawet do wysokości 2tys. zł miesięcznie. Tyle że płacony bankowi przez Fundusz, zamiast przez kredytobiorcę.Tak więc zamiast naprawdę rozwiązać problem, preferuje Pan przedłużanie agonii kredytobiorców pseudofrankowych przez kolejne 3 lata. A co potem?
To trochę tak, jakby jakiś złodziej już nawet nie musiał kraść, bo co miesiąc równowartość łupu wpływałaby na jego konto z zasobów jakiegoś funduszu... A ofiara złodzieja zmuszona będzie zwrócić funduszowi to, co fundusz zapłacił złodziejowi w ramach "wsparcia" ofiary złodzieja. Tylko czy aby na pewno to jest pomoc okradzionemu, czy może raczej głównie pomoc złodziejowi?
Na koniec dla porządku dodam, że absolutnie nie kwestionuję idei pomocy kredytobiorcom z zasobów Funduszu Wsparcia - w razie wypadków losowych - o ile pomoc ta dotyczy umów kredytowych, co do których nie ma wątpliwości, że są one zgodne z obowiązującym porządkiem prawnym. Zwłaszcza że cywilizowane kraje świata, w przeciwieństwie do Polski, potrafią naprawdę chronić swoich obywateli w konfrontacji z bankami. Dla przykładu, we Włoszech bank nie może wypowiedzieć umowy kredytowej wcześniej, niż dopiero po kilkunastu niezapłaconych ratach kredytu hipotecznego, a w Polsce bank może wypowiedzieć umowę o kredyt mieszkaniowy nawet po jednej niezapłaconej racie - tak właśnie Państwo, którego Pan jest obecnie najwyższym przedstawicielem, "chroni" swoich obywateli. Polski kredytobiorca kredytu hipotecznego odpowiada przed bankiem, dożywotnio, całym swoim majątkiem, podczas gdy w naprawdę cywilizowanych krajach świata kredyt hipoteczny oznacza, że bank co najwyżej może przejąć kredytowaną nieruchomość i jest z kredytobiorcą rozliczony "na czysto" bez względu na to, za ile tę nieruchomość zlicytował. Stąd też wszelkie rozwiązania, które w jakikolwiek sposób chronią najsłabszych uczestników rynku, czyli konsumentów, przed bezwzględnością korporacji finansowych, są w naszym kraju szczególnie potrzebne.
Nigdy natomiast nie zrozumiem, dlaczego Prezydent RP, wbrew wielu wątpliwościom natury prawnej, zachowuje się tak, jakby nie było najmniejszych podstaw do kwestionowania zgodności kredytów odnoszonych do walut obcych z obowiązującym w Polsce prawem.
Z poważaniem.
.........................
[imię, nazwisko, adres zamieszkania, email]