UOKiK nie chce chronić konsumentów przed bankami [i to pod pretekstem... abuzywności!]

 

[17 lipca 2017]

Banki nie tylko wykonują pseudofrankowe umowy sprzecznie z dobrymi obyczajami. Wypowiadanie tych umów przez  banki również jest sprzeczne z dobrymi obyczajami.

Bo jeśli na wypowiedzeniu umowy kredytowej bank pisze, że do spłaty jest kwota franków, pierwotnie ustalona w dniu wypłaty kredytu na podstawie klauzuli takiej jak klauzula 3178 (wypłata kredytu wg kursu kupna CHF, ustalonego przez bank na nieznanych kredytobiorcy zasadach), to ta kwota franków została ustalona sprzecznie z dobrymi obyczajami, a więc opieranie się na niej przy wypowiadaniu umowy kredytowej także jest w sposób oczywisty sprzeczne z dobrymi obyczajami.

Teoretycznie ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów (art. 24) zabrania przedsiębiorcom naruszania zbiorowych interesów konsumentów poprzez stosowanie praktyk sprzecznych z dobrymi obyczajami. Tak więc wydawać by się mogło, że UOKiK "przeczołga" każdy bank, który wypowiada umowy kredytowe w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami.

Ale niestety obecne kierownictwo UOKiK zachowuje się tak, jakby jego mottem było hasło "przede wszystkim nie szkodzić" - oczywiście nie szkodzić bankom.

Po odpowiedzi "Pomidor" na 24 pytania do Prezesa UOKiK, mamy kolejny dowód na to, że UOKiK nie chce chronić konsumentów przed bankami.

Oto odpowiedź UOKiK na zgłoszenie naruszania zbiorowych interesów konsumentów przez bank, który wypowiada umowy sprzecznie z dobrymi obyczajami.

Treść zgłoszenia dostępna jest tutaj: http://www.odfrankujkredyt.info/?zgloszenie-praktyki-naruszajacej-zbiorowe-interesy-konsumentow-poprzez-wypowiadanie-umow-w-sposob-sprzeczny-z-dobrymi-obyczajami-oraz-sprzeczny-z-prawem 

Jeśli wyślecie takie zgłoszenie, to w odpowiedzi otrzymacie takie coś:

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że w tym piśmie UOKiK próbuje wprowadzić konsumenta w błąd:

"Orzekając w sprawie praktyki, Prezes UOKiK musiałby w istocie wypowiedzieć się w sprawie abuzywności tych postanowień".

Jest to zwyczajne kłamstwo, ponieważ praktyka rynkowa nie musi być abuzywna, aby była sprzeczna z dobrymi obyczajami.

Prawdą jest, że klauzula jest abuzywna, bo jest sprzeczna z dobrymi obyczajami, ale w drugą stronę to po prostu nie działa. Tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby Prezes UOKiK orzekł, że praktyka wypowiadania umów pseudofrankowych jest sprzeczna z dobrymi obyczajami, zupełnie nie odwołując się przy tym do abuzywności postanowień w takiej umowie zawartych. Ale Prezes UOKiK NIE CHCE tego zrobić.

Skąd wiadomo, że nie chce? Bo daliśmy mu przecież szansę, aby nam wytłumaczył, dlaczego nie może tego zrobić. Ale Pan Prezes NIE CHCIAŁ odpowiedzieć na nasze 24 pytania, których celem było ustalenie, dlaczego UOKiK nie wszczyna wobec banków postępowań w sprawie sprzecznego z dobrymi obyczajami wykonywania umów pseudofrankowych.

A skoro ktoś nie chce się wytłumaczyć, dlaczego nie może czegoś zrobić, to należy przyjąć, że tego zrobić po prostu nie chce.

Jesteśmy więc świadkami wydarzeń bez precedensu. Urząd ustawowo powołany do tego, aby reagować, gdy przedsiębiorca stosuje wobec konsumentów praktyki sprzeczne z dobrymi obyczajami, reagować po prostu nie chce - choć może i dysponuje ku temu odpowiednimi narzędziami. Prezes UOKiK ma kompetencje, aby stwierdzić, że określona praktyka stosowana przez przedsiębiorcę jest sprzeczna z dobrymi obyczajami. Ale w odniesieniu do banków Prezes UOKiK tego robić po prostu nie chce. 

Przypomnijmy, że całkiem niedawno Prezes UOKiK potrafił "tupnąć nóżką", gdy banki udawały, że libor ujemny jest równy zero. I jakoś dziwnym trafem wówczas Prezes UOKiK wcale nie musiał "w istocie wypowiedzieć się w sprawie abuzywności" określonych postanowień w umowach kredytowych.

Jaka jest różnica między "tupaniem nóżką" na banki w związku z niehonorowaniem przez nie ujemnych stawek libor, a reakcją na sprzeczne z dobrymi obyczajami wypowiadanie umów kredytowych? Ta różnica jest zasadnicza i drastyczna. "Tupanie nóżką" w sprawie ujemnego liboru przyniosło bankom straty wręcz symboliczne - niemal żadne. A co by było, gdyby UOKiK uznał, że banki wypowiadają umowy kredytowe sprzecznie z prawem?

Wówczas banki dosłownie "leżałyby i kwiczały".

I pewnie dlatego Prezes UOKiK bardzo chętnie, symbolicznie "tupie nóżką" na banki, ale odmawia podejmowania działań zdecydowanych - pod absurdalnymi pretekstami przedawnienia oraz urojonego przymusu wypowiadania się o abuzywności postanowień umownych.

Co to dla nas - konsumentów - oznacza? Obecnie ustawowa ochrona konsumentów przed sprzecznymi z dobrymi obyczajami działaniami banków w praktyce po prostu nie istnieje. Jesteśmy zdani wyłącznie na sądy.

A UOKiK?

Niby jest, a jakoby go nie było... Urząd czysto teoretyczny, w państwie czysto teoretycznym.

 
Script logo