Sąd Najwyższy (sędziowie Anna Kozłowska, Krzysztof Pietrzykowski, Jacek Grela).

 

Sygn. akt IV CSK 362/14 Sąd Najwyższy wyrok z dnia 19 marca 2015 r.
SSN Anna Kozłowska (przewodniczący)
SSN Krzysztof Pietrzykowski
SSA Jacek Grela (sprawozdawca)

Podstawą żądania powodów w pozwie wobec banku było twierdzenie, że określone postanowienia umowy kredytowej (zawartej w roku 2006) były niedozwolone, ponieważ nie określały jasnych reguł przeliczania należności kredytowych, przy czym mowa tu zarówno o przeliczeniu kwoty kredytu w dniu wypłaty (kurs kupna) jak i o przeliczaniu rat w dniu ich spłaty (kurs sprzedaży z tabeli kursowej banku, a więc ustalany na zasadach takich, jakie były dla banku wygodne, na co kredytobiorca nie miał żadnego wpływu, nie będąc nawet przez bank z tymi zasadami zaznajomionym w dniu zawarcia umowy, gdyż bank nie uznał tego za konieczne).

Oto niezwykle ciekawy wywód sądu odnoszący się do tej części kredytu, która została już spłacona: “Zauważyć jednak należy, że częściowa spłata kredytu odbyła się według konkretnych zasad. Powodowie dokonali spłaty przy zastosowaniu określonego sposobu przeliczeń. Nawet jeżeli był on niejasny według treści zaskarżonych postanowień umownych, to z chwilą dokonania spłaty został skonkretyzowany. W rezultacie niedozwolony (abuzywny) charakter tych postanowień został wyeliminowany. Tym samym został usunięty stan niepewności, który mógłby usprawiedliwiać interes prawny powodów.”

Powyższy cytat jest dzisiaj cytatem wręcz wielbionym przez prawników wszystkich banków, które powołując się właśnie na orzeczenie IV CSK 362/14 próbują się w ten sposób bronić przed zarzutem niewiążącego stosowania abuzywnych tabel kursowych dla celów rozliczania wypłaty i spłaty kredytu.

Bo cóż więcej [bankom] trzeba, niż jakże przecież korzystne dla nich orzeczenie i to od nie byle kogo, bo aż od Sądu Najwyższego, który stwierdził, że abuzywność to może i nawet była, ale z chwilą spłaty raty się zmyła, bo kurs z tabeli kursowej banku "z chwilą dokonania spłaty został skonkretyzowany".

Orzeczenie SN IV CSK 362/14 żyje więc intensywnie własnym - teraz już także bankowym życiem.

Oto przykład - wycinek z odpowiedzi banku Raiffeisen Polbank przesłanej do Rzecznika Finansowego:

Co w powyższym ciągu rozumowania, zaprezentowanym przez sędziów Kozłowską, Pietrzykowskiego i Grelę, może niepokoić kredytobiorcę, który ma w swojej umowie na przykład klasyczną klauzulę indeksacyjną mówiącą, że kredyt jest w dniu wypłaty przeliczany na walutę CHF wg kursu kupna CHF z tabeli banku z dnia wypłaty?

Wydawałoby się, że każdy sędzia wie, iż klauzula sprzeczna z dobrymi obyczajami oraz rażąco naruszająca interesy konsumenta nie jest wiążąca od dnia zawarcia umowy.

O tej oczywistej prawdzie informuje choćby UOKiK na swojej stronie internetowej:

"Postanowienie abuzywne nie wiąże konsumenta. Umowa powinna zatem co do zasady  nadal obowiązywać bez tego postanowienia, o ile takie dalsze obowiązywanie umowy jest możliwe (np. wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie C-618/10)"

Mówi o tym także kodeks cywilny w art. 385[1], paragraf pierwszy:

"Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne)"

oraz w art. 385[2]

"Oceny zgodności postanowienia umowy z dobrymi obyczajami dokonuje się według stanu z chwili zawarcia umowy, biorąc pod uwagę jej treść, okoliczności zawarcia oraz uwzględniając umowy pozostające w związku z umową obejmującą postano-wienie będące przedmiotem oceny."

 

Sąd Najwyższy, w składzie jak wyżej, zauważył:

"Kredyt został udzielony i wykorzystany w złotówkach; w świetle postanowień umowy był jednak kredytem denominowanym na franki szwajcarskie (CHF), co oznacza, że po jego wykorzystaniu kwota kredytu (transzy kredytu) była przeliczana ze złotówek na CHF i od tego momentu saldo kredytu wyrażone zostało w tej walucie. Również spłata kredytu odbywała się na analogicznych zasadach, jednakże przeliczenie odbywało się z CHF na złotówki. Kwestionowany przez powodów mechanizm przeliczania - zgodnie z "Tabelą kursów" obowiązującą w Banku na dany dzień - ustalony został w § 2 zd. 2 i w § 4 ust. 1a umowy, natomiast mechanizm przeliczania CHF na złotówki, obowiązujący przy spłacie rat kapitałowo-odsetkowych, został określony w § 9 ust. 2 zd. 2 umowy."

Sąd sam ostrożnie przyznał, że odniesienie do kursów z tabeli kursowej banku było "niejasne": "Nawet jeżeli był on niejasny według treści zaskarżonych postanowień umownych, to z chwilą dokonania spłaty został skonkretyzowany.". Skoro więc było "niejasne" (to być może taki delikatny język, aby nie urazić banku) czyli abuzywne, to znaczy, że niewiążące. Skoro niewiążące, to znaczy, że nie było żadnych franków, bo nie było przeliczenia "ze złotówek na CHF" - jako niewiążącego. 

Powstaje więc pytanie, jakie kursy się sędziom Sądu Najwyższego "skonkretyzowały", skoro fakt uznania klauzuli przeliczeniowej za abuzywną (a więc niewiążącą) wyklucza, aby w tym kredycie pojawiły się w ogóle jakiekolwiek franki?

Czy jest więc możliwe, że sędziowie Sądu Najwyższego nie rozumieją po prostu, jak działa prawo ochrony konsumentów przed abuzywnymi postanowieniami w umowach z przedsiębiorcami? Jeśli faktycznie sędziowie Sądu Najwyższego tego nie rozumieją, to właściwie kto w tym kraju ma to rozumieć?

Sąd najwyraźniej zignorował także to, co było wcześniej oczywiste dla Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, uznającego za abuzywny zapis umowny wpisany jako klauzula zabroniona nr 3178 do Rejestru Klauzul Niedozwolonych UOKiK: rażąco narusza interesy konsumenta sam fakt, że bank przyznaje sam sobie prawo do decydowania o tym, jaka będzie ostatecznie wysokość zadłużenia kredytobiorcy wobec banku, a ustalenie tego zadłużenia nastąpi już po zawarciu umowy z bankiem.

I bez znaczenia jest tutaj, że kredytobiorca później pozna ustalony przez bank na nieznanych kredytobiorcy zasadach kurs waluty, który posłuży do wypłaty kredytu, jak i to, że pozna kurs waluty, który służy do spłaty poszczególnych rat kredytu - jest oczywiste, że te kursy musiały w końcu ulec “skonkretyzowaniu”, aby kredyt mógł zostać wypłacony, oraz aby raty mogły być spłacane wg zapisów umowy.

Oczywiste, ale chyba nie dla Sądu Najwyższego w składzie jak wyżej?

Abuzywność ustalania kursów walut przez banki na zasadach nieznanych kredytobiorcy wynika przecież stąd, że te warunki są kredytobiorcy nieznane i jedyne, co się “konkretyzuje” w ciągu dni, tygodni lub miesięcy od zawarcia umowy, to wysokość zadłużenia oraz wysokość rat kredytu, a więc koszty, które ponosi klient banku - koszty, o których to bank samowolnie i dowolnie decyduje, mając całkowicie pod swoją kontrolą wysokość kursów walut, które tymi kosztami bezpośrednio "sterują".

Mamy więc tutaj do czynienia z logiką na poziomie zaledwie elementarnym. Czy to zbyt dużo, aby takiej logiki wymagać od sędziów Sądu Najwyższego?

Zresztą nawet sam UOKiK uznał, że Sąd Najwyższy najwyraźniej chyba musiał mieć jakiś zły dzień wydając omawiane tu orzeczenie:

Powyższy fragment pochodzi z istotnego poglądu UOKiK wydanego w sprawie sądowej dotyczącej kredytu indeksowanego GE Money Banku, strona 18 (który znajdziesz TUTAJ).

Każdy może mieć "zły dzień" i każdy może popełnić błąd (myli się jedynie ten, kto nic nie robi). Liczymy więc na to, że Sąd Najwyższy "gorsze dni" ma już za sobą...

 

 
Script logo