Państwo Polskie chroni banki przed obywatelami, czyli skarga na bierność UOKiK i żenująca odpowiedź KPRM

 

[27 września 2017]

Od wczoraj Kancelaria Prezesa Rady Ministrów wysyła odpowiedzi na naszą skargę dotyczącą uchylania się przez UOKiK od ochrony zbiorowych interesów konsumentów przed bankowym bezprawiem, którą składaliśmy pod koniec lipca (zobacz TUTAJ).

W zasadzie chyba nikogo już nie powinno dziwić, że skarga została uznana za bezzasadną, a treść odpowiedzi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów chwilami do złudzenia przypomina bzdury, jakie banki wypisują w odpowiedziach na reklamacje.

Pełna treść odpowiedzi KPRM na skargę jest do pobrania po kliknięciu TUTAJ, a poniżej komentarz do najważniejszych fragmentów tego pisma.

W piśmie KPRM czytamy na przykład, że: 

Odnosząc się do kwestii opisanej w pkt (a) – analizując ewentualne naruszenie art. 69 ust. 1 P.b. – należy uwzględnić brzmienie art. 69 ust. 2 tej ustawy ustalone przepisami tzw. ustawy antyspreadowej, na podstawie której do tego przepisu dodano pkt 4a. Tym samym, ustawodawca wprowadził do porządku prawnego pojęcia kredytu denominowanego i indeksowanego do waluty innej niż polska. Wyróżnił zatem kredyt denominowany i indeksowany jako funkcjonujące w obrocie gospodarczym. Ponadto, treść przepisu wskazuje, że dostrzegł on, że elementami takich umów są: mechanizm przeliczania na walutę wypłaty albo spłaty kredytu oraz ustalania kursu wymiany walut, na podstawie którego wyliczana jest kwota kredytu, jego transz i rat kapitałowo – odsetkowych. Z przepisu nie wynika jednak, że wskazując na „kurs wymiany walut” ustawodawca rozumiał wyłącznie średni kurs NBP bez marży banku. Należy również podkreślić, że tzw. ustawa antyspreadowa ingerowała w umowy zawarte przed dniem jej wejścia w życie.

Jest to oczywiście, krótko mówiąc, stek bzdur mogący nawet prowadzić do podejrzeń, że odpowiedź na skargę była konsultowana ze Związkiem Banków Polskich, ponieważ dokładnie takie same idiotyzmy piszą banki w swoich odpowiedziach na reklamacje wad prawnych umów "frankowych"...

Kancelaria Premiera próbuje tutaj wprowadzić obywateli Polski w błąd sugerując, jakoby nowelizacja prawa bankowego z roku 2011 nadawała bankom prawo do stosowania spreadu w umowach "frankowych", co jest oczywistym kłamstwem. W punkcie 4a artykułu 69 ust. 2 prawa bankowego, dodanym "nowelą antyspreadową" jest mowa wyłącznie o jednym kursie zarówno do wypłaty kredytu, jak i do spłaty rat kredytu. Czyli nawet nowela antyspreadowa, wbrew temu, co kłamliwie (czyli na korzyść banków oszukujących obywateli Polski) sugeruje KPRM, wyklucza, aby bank udzielający kredytu indeksowanego lub denominowanego mógł stosować spread (czyli różnicę między kursem kupna i sprzedaży), który jest źródłem dodatkowego (nieuprawnionego) zysku banku - czyli źródłem dodatkowego kosztu po stronie kredytobiorcy.

Przypomnijmy dokładną treść tego zapisu w ustawie prawo bankowe, wprowadzonego "nowelą antyspreadową":

2. Umowa kredytu powinna być zawarta na piśmie i określać w szczególności:

(...)

4a) w przypadku umowy o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska, szczegółowe zasady określania sposobów i terminów ustalania kursu wymiany walut, na podstawie którego w szczególności wyliczana jest kwota kredytu, jego transz i rat kapitałowo-odsetkowych oraz zasad przeliczania na walutę wypłaty albo spłaty kredytu;

...

Kursu, a nie kursów. Do wyliczenia kwoty kredytu i rat kapitałowych. 

Kłamie więc każdy, kto twierdzi (bądź sugeruje), że ten zapis rzekomo pozwala bankom na stosowanie spreadu - i to od początku istnienia umowy kredytu. Albo przynajmniej nie ma bladego pojęcia, o czym mówi...

Poza tym "nowela antyspreadowa" nie ingerowała przecież w treść artykułu 69 ust. 1 pb, który nadal niezmiennie nakazuje, aby spłacając kredyt kredytobiorca zwracał do banku otrzymany kapitał, odsetki oraz prowizję. I nic więcej. Prawo nie przewiduje, że w ramach spłaty kredytu do banku oddajemy, poza odsetkami i prowizją, także koszt spreadu na walucie indeksacji lub denominacji.

KPRM kłamliwie sugeruje (także na korzyść banków), jakoby "nowela antyspreadowa" działa wstecz, legalizując sam akt udzielenia przez bank takiego kredytu w roku 2006 czy 2008, co jest oczywistą nieprawdą, ale być może wiedza o tym, że prawo nie działa wstecz jest dla urzędników Kancelarii Premiera wiedzą tajemną i nieosiągalną...

I wreszcie aktem wyjątkowo obrzydliwej manipulacji jest zdanie "Z przepisu nie wynika jednak, że wskazując na „kurs wymiany walut” ustawodawca rozumiał wyłącznie średni kurs NBP bez marży banku.".

Dlaczego?

Bo z przepisu tego dokładnie na tej samej zasadzie także nie wynika, że wskazując na "kurs wymiany walut" ustawodawca tym samym legalizował (i to wstecz!) stosowanie przez banki spreadów przy wypłacie i spłacie kredytów "frankowych". Wynika natomiast z tego przepisu coś wręcz przeciwnego - ustawodawca rozumie kredyt indeksowany albo denominowany w taki sposób, że jest on wypłacany i spłacany według tego samego kursu, czyli BEZ SPREADU.

Owszem, nie musi to być kurs średni NBP.

Może to być kurs kupna lub kurs sprzedaży banku. ALE jeśli bank wypłaca kredyt po kursie kupna, to spłata rat ma się odbywać także wg kursu kupna (a nie po kursie sprzedaży), lub jeśli wypłata byłaby realizowana według kursu sprzedaży, to spłata rat również - to wynika wprost z przepisu art. 69 ust. 2 ppkt. 4a prawa bankowego (jeden i ten sam rodzaj kursu do wypłaty i do spłaty), tyle że jak widać obecnie nie ma szans, aby polski urzędnik rozumiał prawo tak, jak ono zostało napisane, ponieważ to rozumienie prawa byłoby dla banków wybitnie niekorzystne, a urzędnicy Kancelarii Premiera jak widać wolą rozumieć prawo w taki sposób, aby było to korzystne dla banków.

I kolejny fragment odpowiedzi KPRM na skargę, który trudno by było pozostawić bez komentarza:

W odniesieniu do kwestii opisanej w pkt b), źródłem praktyki banku (wypłata kredytu następuje na podstawie klauzuli analogicznej do klauzuli nr 3178, a skoro klauzula nr 3178 jest abuzywna, to taki sposób wypłaty jest sprzeczny z dobrymi obyczajami) jest niedozwolone postanowienie umowne zamieszczone w wykonywanej umowie. Zmiana lub usunięcie tego postanowienia i usunięcie skutków jego stosowania doprowadziłoby do wyeliminowania kwestionowanej w zgłoszeniu praktyki. Niedozwolone postanowienie umowne wywołuje przy tym skutek ex tunc – konsument nie jest nim związany od początku zawartej umowy. Mając na uwadze powyższe, Prezes UOKiK nie planuje wszczęcia w tym zakresie postępowania w sprawie stosowania praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumentów, o której mowa w art. 24 ust. 2 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, polegającej na naruszeniu przez bank dobrych obyczajów.

Jak Panu wiadomo, kompetencję do kwestionowania praktyk przedsiębiorców jako sprzecznych z dobrymi obyczajami UOKiK uzyskał z dniem 17 kwietnia 2016 r. Mając na uwadze, że praktyka banku polegająca na wypłacie kredytu na podstawie klauzuli analogicznej do klauzuli nr 3178 miała miejsce przed tą datą, Prezes UOKiK nie posiada uprawnienia do skutecznego postawienia przedsiębiorcy tak skonstruowanego zarzutu.

(...)

Należy również dodatkowo wyjaśnić, że Prezes UOKiK nie może zakwestionować stosowanych w wykonywanych umowach klauzul abuzywnych w toku kontroli abstrakcyjnej (postępowanie w sprawie o uznanie postanowienia wzorca umowy za niedozwolone), z uwagi na fakt, iż przedmiotowe klauzule nie są stosowane w aktualnie stosowanych wzorcach umowy.

Tę bajkę gdzieś już jakby czytaliśmy.... Czyżby bezpośrednio w pismach od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów?

Przypomnijmy fragment skargi:

"absolutnie nikt nie oczekuje od Prezesa UOKiK wszczynania wobec banków postępowań o sprzeczną z dobrymi obyczajami praktykę polegającą na WYPŁACIE kredytów wg klauzuli 3178, lub tożsamej, natomiast w kierowanych do Prezesa UOKiK zgłoszeniach podnoszono wyłącznie zarzut WYKONYWANIA przez banki, dzisiaj, co miesiąc, umów kredytowych w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, ponieważ ustalanie wysokości raty kredytu w walucie CHF jest sprzeczne z dobrymi obyczajami, jako że odbywa się ono w oczywistym związku ze sprzeczną z dobrymi obyczajami wypłatą kredytu."

Więc jeśli KPRM pisze "Prezes UOKiK nie posiada uprawnienia do skutecznego postawienia przedsiębiorcy tak skonstruowanego zarzutu" to kłamie, ponieważ w treści skargi "tak skonstruowanego zarzutu" po prostu nie było.

Oczywiście nikt w KPRM nawet przez chwilę się nie zastanowił, czy fakt, że banki wykonują ponad pół miliona umów kredytowych z wykorzystaniem postanowień, które są dla około miliona konsumentów niewiążące, to jest coś niepokojącego i nienormalnego, czy nie jest. Najwyraźniej z punktu widzenia KPRM nie ma nic dziwnego w tym, że przedsiębiorcy zmuszają milion obywateli Polski do realizowania zapisów umów, których z punktu widzenia tych obywateli w tych umowach po prostu nie ma.

Taki kraj...

I nadal nie wiemy, jakaż to podstawa prawna zabrania Prezesowi UOKiK kwestionować sprzeczną z dobrymi obyczajami praktykę wykonywania umowy kredytowej, której źródłem jest inna sprzeczna z dobrymi obyczajami praktyka wypłaty kredytu wg klauzuli 3178 lub z nią tożsamej. Ale to również zupełnie nie niepokoi urzędników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów...

KPRM bez "mrugnięcia okiem" jak widać kupuje bajkę UOKiK, jakoby biedny Prezes UOKiK nic nie mógł, jeśli klauzula 3178 jest abuzywna. No ale przecież, jak mawia słusznie ludowe przysłowie, kruk krukowi oka nie wykole...

A skąd absurdalny pomysł, jakoby od Prezesa UOKiK oczekiwano kontroli abstrakcyjnej (!!!) wykonywanych umów kredytowych, to wiedzą chyba wyłącznie KPRM i UOKiK. Bo w treści skargi nic takiego oczywiście nie ma.

I na koniec absolutny hit!

Ewentualne wypowiadanie przez banki umów o kredyt hipoteczny to element wykonywania umów zawartych wiele lat temu. Wykonywanie umów odbywa się zgodnie z ich treścią ukształtowaną w momencie zawarcia umowy. Nielegalne działanie banku mogło polegać na zamieszczeniu w umowach klauzul abuzywnych i dopóki takie postanowienie nie zostanie skutecznie zakwestionowane przez konsumenta w toku kontroli incydentalnej przed sądem, wykonywanie umowy jest – co do zasady – kontynuowane (dotyczy to również konsekwencji wynikających z umowy w postaci jej wypowiedzenia). Skoro Prezes UOKiK nie może zakwestionować na drodze administracyjnej klauzuli abuzywnej zawartej w wykonywanej umowie (w trybie postępowania o uznanie postanowienia wzorca umowy za niedozwolone), to nie może także w trybie administracyjnym (postępowanie w sprawie stosowania praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumentów) kwestionować skutków (konsekwencji) umowy np. w postaci jej wypowiedzenia.

Dopóki takie postanowienie nie zostanie skutecznie zakwestionowane przez konsumenta w toku kontroli incydentalnej przed sądem?

Przecież te postanowienia są dla konsumentów niewiążące ex lege i ex tunc. Nie potrzebują one "skutecznego zakwestionowania przed sądem", aby były niewiążące!

Postanowienie abuzywne jest niewiążące dlatego, że jest sprzeczne z dobrymi obyczajami i narusza rażąco interes konsumenta, a nie dlatego, że zostało "skutecznie zakwestionowane w toku kontroli incydentalnej". Sąd co najwyżej POTWIERDZA, że konsument słusznie uważa, że te postanowienie jest dla niego niewiążące. I nic więcej.

My naprawdę wiemy doskonale, że Prezes UOKiK nie może zakwestionować na drodze administracyjnej klauzuli abuzywnej zawartej w wykonywanej umowie i w treści skargi zostało to dobitnie podkreślone, że nie tego oczekujemy od Prezesa UOKiK.

Prezes UOKiK ma ustawowy obowiązek interweniować, gdy przedsiębiorca postępuje sprzecznie z dobrymi obyczajami, naruszając zbiorowe interesy konsumentów.

Banki naruszają zbiorowe interesy konsumentów, ponieważ sprzecznie z dobrymi obyczajami wykonują umowy kredytowe oraz sprzecznie z dobrymi obyczajami je wypowiadają (na przykład przeliczając saldo zadłużenia w CHF na złotówki według własnej tabeli kursowej ustalanej nie wiadomo jak - co jest niezmiennie sprzeczne z dobrymi obyczajami, a samo saldo w CHF jest już definicji sprzeczne z dobrymi obyczajami, ponieważ jest ono wynikiem sprzecznej z dobrymi obyczajami wypłaty kredytu).

Podsumowując krótko tę heroiczną obronę interesów banków przez KPRM we współpracy z UOKiK, nie sposób nie zauważyć, że nic się w tej sprawie nie zmieni, dopóki urzędnicy w tym kraju nie zrozumieją (a, jak widać, robią wszystko, aby nie rozumieć), że potencjalna abuzywność klauzuli umownej nie jest żadną przeszkodą do stwierdzenia SAMEJ sprzeczności z dobrymi obyczajami takiej klauzuli, a przez to do stwierdzenia, że banki umowy frankowe wykonują i wypowiadają sprzecznie z dobrymi obyczajami - co nakłada na UOKiK obowiązek podjęcia wobec banków określonych działań przewidzianych w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów, a czego UOKiK do tej pory nie robi, bo zwyczajnie nie chce (LUB nie może, bo taka jest decyzja polityczna "z góry") zrobić krzywdy bankom, a dzieje się to, jak widać, przy pełnym wsparciu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

UOKiK nie robi tego, co powinien, bo udaje, że nie może, nie wskazując ku temu żadnych podstaw prawnych, a Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie widzi w tym nic niestosownego.

Taki kraj.... Polska.... Kamieni kupa...

 

 
Script logo