Biuro Informacji Kredytowej czyli pretensje o otwarty list otwarty...

 

[10 sierpnia 2017]

Miała właśnie miejsce przezabawna sytuacja. Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu kieruje do Biura Informacji Kredytowej list otwarty, w którym otwarcie - jak to na list otwarty przystało - pyta, w jaki sposób - według BIK - wyparowało z rynku 200 tysięcy kredytów nazywanych czasem dla żartu "walutowymi". 

Co robi BIK? Strzela focha i karci SBB w taki oto sposób:

Nie rozumiemy jaki jest cel upubliczniania korespondencji na którą nie mieliśmy szansy odpowiedzieć, zwłaszcza, że jest to korespondencja kierowana do prywatnego podmiotu, jakim jest Biuro Informacji Kredytowej S.A. Tym samym zwracamy się z kategorycznym żądaniem usunięcia pisma adresowanego do Biura Informacji Kredytowej zarówno ze strony Stowarzyszenia SBB jak i Państwa profilu Facebook i oczekiwania na naszą odpowiedź, która jest w trakcie przygotowania.

Powyższe wręcz prosi się o reakcję kredytobiorców, których cała ta afera dotyczy. Piszmy więc do Pana Prezesa BIK i zapytajmy go o normę prawną, która zabraniałaby publikowania treści listów otwartych zanim nadejdzie odpowiedź.

***

Prezes Biura Informacji Kredytowej
Pan dr Mariusz Cholewa
kontakt@bik.pl

 

Szanowny Panie Prezesie,

W odpowiedzi na list skierowany do Pana Prezesa przez Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu (pismo SBB z dnia 3.08.2017r.), Biuro Informacji Kredytowej zażądało od Stowarzyszenia (i to w dodatku "kategorycznie"!) usunięcia tego listu ze strony internetowej SBB jak i z profilu Facebook Stowarzyszenia oraz zażądało (czy dobrze rozumiem, że pokornego?) oczekiwania na odpowiedź Biura.

W związku z powyższym uprzejmie Pana Prezesa zapytuję, czy znana jest Panu Prezesowi jakakolwiek norma (na przykład prawna?), która zabraniałaby publikowania listów otwartych zanim adresat udzieli odpowiedzi - a już zwłaszcza gdy jest to korespondencja kierowana do prywatnego podmiotu?

Jeśli Pan Prezes zna taką normę (na przykład prawną), która faktycznie nie pozwalałaby w sposób otwarty publikować listów otwartych (jakkolwiek kuriozalnie by to nie brzmiało) - a już zwłaszcza gdy korespondencja jest kierowana do prywatnego podmiotu - to uprzejmie proszę o wskazanie takiej normy.

Jednocześnie uprzejmie proszę o wyjaśnienie, jakie znaczenie ma to, że list Stowarzyszenia jest kierowany "zwłaszcza do prywatnego podmiotu", którym jest BIK.

Pytam o to, ponieważ próbuję zrozumieć, co niewłaściwego jest w zachowaniu Stowarzyszenia, które otwarcie (a nie cichaczem, wstydliwie, w tajemnicy) zadaje Panu Prezesowi bardzo konkretne pytania dotyczące informacji radośnie upublicznianych przez BIK, a dotyczących zagadnienia kredytów odnoszonych do walut obcych.

Piszę do Pana Prezesa, bo jest dla mnie czymś niepokojącym, że prywatny podmiot, który zarządza poufnymi danymi o historii kredytowej milionów obywateli Polski (włączając w to także i moje własne dane osobowe), de facto odmawia organizacji społecznej prawa kierowania do tego podmiotu wystąpień w formie listów otwartych.

Czy Pan Prezes, a może sam BIK, czegoś się obawia i ta obawa (pytanie: o co?) jest właśnie źródłem tej - o ile dobrze rozumiem - niechęci do otwartości?

Pytania postawione Panu Prezesowi przez SBB pismem z dnia 3 sierpnia 2017 są niezwykle celne i niezwykle istotne. Mnie również - jako kredytobiorcę produktu kredytopodobnego, waloryzowanego (abuzywnie) tabelą kursową banku, interesuje odpowiedź na pytanie, gdzie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy "wyparowało" 200 tysięcy kredytów denominowanych oraz indeksowanych. Czyżby niemal 1/3 wszystkich tego typu kredytów przewidywała okres spłaty krótszy niż 10 lat i zostały one już po prostu spłacone?

Pomimo niewytłumaczalnego dla mnie oburzenia, że list otwarty jest naprawdę otwarty (jakkolwiek kuriozalnie by to nie brzmiało), ufam, że udzieli Pan Prezes Stowarzyszeniu szczegółowych, wyczerpujących odpowiedzi na otrzymane od SBB pytania.

Łączę wyrazy szacunku. Kategorycznie.

.......................................
[imię nazwisko]

 

 

 
Script logo