List do Dziekana WPiA UW w związku z publikacją pracowników tej uczelni

 

[19 marca 2017]

Na łamach Rzeczypospolitej głos zabrało dwóch panów doktorów, pracowników Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Tekst nosi cechy stworzonego na zlecenie Związku Banków Polskich i wymaga naszej zdecydowanej reakcji.

Stąd też propozycja pisma do dziekana tego wydziału.
Wysyłając maila do Pana Dziekana, nie zapominajcie o załącznikach - do pobrania na dole strony.

***

 

………………...…………………….
[miejscowość, dnia]

Uniwersytet Warszawski
Wydział Prawa i Administracji
Dziekan: prof. dr hab. Tomasz Giaro

dziekan@wpia.uw.edu.pl


Do wiadomości:
Rektor Prof. Marcin Pałys
rektor@adm.uw.edu.pl
oraz:
Prorektor ds. rozwoju – prof. UW dr hab. Anna Giza-Poleszczuk
prorektorroz@adm.uw.edu.pl

Prorektor ds. studentów i jakości kształcenia – prof. UW dr hab. Jolanta Choińska-Mika
prorektorstud@adm.uw.edu.pl
Prorektor ds. naukowych – dr hab. Maciej Duszczyk
prorektornauka@adm.uw.edu.pl


W związku z opublikowanym w gazecie Rzeczpospolita tekstem autorstwa pracowników Wydziału Prawa i Administracji UW, doktorów Michała Jabłońskiego oraz Krzysztofa Koźmińskiego, pt. “Frankowicze – nabici w kredyt czy w usługę prawną?” czuję się w obowiązku wyrazić swoje oburzenie, iż pracownicy naukowi Uczelni, która kształci także przyszłych sędziów sądów powszechnych, pozwalają sobie na publikowanie - i to niemal pod szyldem Uniwersytetu - artykułów sprawiających wrażenie wręcz pisanych na zlecenie Związku Banków Polskich i zawierających informacje mogące wprowadzić w błąd czytelnika oraz tezy zupełnie absurdalne, zwłaszcza z uwagi na fakt, że głoszone przez nauczycieli akademickich kształcących przyszłych sędziów.

Panowie Jabłoński oraz Koźmiński w przytoczonym powyżej artykule podjęli próbę wywołania w czytelniku mylnego wrażenia, jakoby każda umowa kredytu “frankowego” była inna, przez co wymagająca indywidualnego podejścia (w sądzie). Jest to oczywistą nieprawdą, ponieważ banki zawarły olbrzymią większość swoich umów z wykorzystaniem gotowych wzorców umownych, przez co pod szyldem jednego banku zawierano wręcz identyczne umowy kredytowe z kilkudziesięcioma tysiącami kredytobiorców. We wszystkich tych umowach wady prawne są więc identyczne. Przykładowo Polbank EFG (obecnie Raiffeisen Polbank) zawarł kilkadziesiąt tysięcy umów o kredyty “indeksowane”, gdzie integralną część umowy stanowił Regulamin kredytu (oznaczony symbolem 2007HL0102) - identyczny dosłownie co do jednej kropki i jednego przecinka we wszystkich kilkudziesięciu tysiącach zawartych przez ten bank umów “indeksowanych”. To właśnie ten regulamin, a nie sama umowa kredytowa, zawiera postanowienia sprzeczne z prawem oraz niewiążące dla konsumentów (klauzule analogiczne do klauzul 3178 oraz 3179 i 5743 z Rejestru UOKiK).

Na podobnej zasadzie każdy inny z banków uwikłanych w aferę frankową zawierał swoje umowy z klientami wykorzystując do tego swój własny wzorzec umowy, być może jedynie nieznacznie modyfikowany co kilka lub kilkanaście miesięcy.

Panowie Jabłoński i Koźmiński sprawiają wręcz wrażenie, jakby nie byli świadomi, że na rynku funkcjonują tak naprawdę głównie dwa typy umów frankowych, czyli waloryzowane (indeksowane) oraz denominowane. Wady prawne obu tych typów umów są obecnie doskonale rozpoznane przez prawników i prowadzą one w przypadku umów o kredyty denominowane do ich unieważnienia, a w przypadku umów o kredyty waloryzowane (indeksowane) bądź do unieważnienia, bądź do uznania przez sąd, że udzielony kredyt był od samego początku kredytem złotówkowym z oprocentowaniem zgodnie z umową (czyli najczęściej mechanizm LIBOR + marża).

Jest więc zupełnie pozbawionym jakichkolwiek podstaw zdanie, cytuję “W rzeczywistości jednak umowa umowie nierówna, podobnie jak naruszenie prawa przez pozwanego w jednej sprawie (np. zaniechanie dopełnienia obowiązków informacyjnych przez bank) nie oznacza jeszcze automatycznego stwierdzenia popełnienia błędu we wszystkich innych przypadkach.“

Jednak sam fakt wprowadzania czytelnika w błąd co do natury wad prawnych umów pseudofrankowych, nie jest wcale największą “zbrodnią” tego opracowania.

Oto w kolejnym zdaniu panowie Jabłoński i Koźmiński - nauczyciele akademiccy kształcący przyszłych sędziów - piszą: Ponadto, niezależnie od różnego stanu prawnego (pomijając już wielorakość wzorców umownych stosowanych przez banki, umowy zawierane były w różnych okresach, pod rządami przepisów, które podlegały nowelizacjom), sytuacja faktyczna kredytobiorców jest różna. Inna kredytobiorcy X – samotnej matki wychowującej dzieci, której trudną sytuację mieszkaniową wykorzystał nierzetelny pracownik banku, inna natomiast kredytobiorcy Y – bogatego i doskonale zorientowanego w problematyce ekonomicznej kamienicznika, którzy z nabywania kolejnych nieruchomości uczynił źródło bogacenia się (...). Mówiąc obrazowo: czy godzi się, by dobrze sytuowana osoba, będąca specjalistą w dziedzinie ekonomii, prawa i obrotu nieruchomościami, była broniona przez sąd na równi z będącym w trudnej sytuacji materialnej laikiem?”.

Powyżej przytoczone zdania są szokujące. Pomijając już nawet, że panowie Jabłoński i Koźmiński wydają się intensywnie ignorować fakt, że olbrzymia większość umów o pseudofranki została zawarta w latach 2007-2008, gdy nie było żadnych “różnych przepisów podlegających nowelizacjom”  - oto nauczyciele akademiccy kształcący przyszłych sędziów najwyraźniej sugerują, że sędzia, oceniając szkodę wyrządzoną okradzionemu przez złodzieja, powinien brać pod uwagę... sytuację materialną okradzionego, jego wiedzę oraz doświadczenie.

Co więcej - w uzasadnieniu tej kuriozalnej i szokującej tezy panowie doktorzy podpierają się “konstytucyjnymi zasadami proporcjonalności, państwa prawnego, a zwłaszcza równości” - jednocześnie przecież negując tę “zasadę równości” - skoro sędzia miałby inaczej oceniać kradzież dokonaną na ekonomiście, a inaczej taką samą kradzież (identyczna, sprzeczna z prawem umowa o pseudofrankowy niby-kredyt), której ofiarą jest przysłowiowa samotna matka z dwójką dzieci.

Panowie Jabłoński i Koźmiński w mojej ocenie ewidentnie sugerują, że sędzia powinien inaczej oceniać winę złodzieja, który okradł człowieka bogatego, a inaczej gdy doszło do zaboru mienia człowiekowi o niższym statusie materialnym. Sąd winien - w ocenie panów Jabłońskiego i Koźmińskiego - osądzać winę banku przy zawarciu sprzecznej z prawem umowy o kredyt inaczej, gdy druga strona umowy, to co prawda konsument, ale aktywny zawodowo ekonomista (właściciel prywatnej firmy doradczej), a inaczej, gdy drugą stroną umowy jest mechanik samochodowy, pielęgniarka, lub samotna matka.

Czy takie kontrowersyjne tezy aby na pewno powinni publicznie głosić pracownicy naukowi Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego? W mojej ocenie panowie Jabłoński i Koźmiński podważają w ten sposób autorytet Uczelni, która kształci przyszłych sędziów. Bo czy można być spokojnym o wiedzę i umiejętności absolwenta Wydziału Prawa i Administracji UW, który planuje karierę sędziego, jeśli w murach Uczelni być może dowiaduje się on od panów Koźmińskiego i Jabłońskiego, że ocenę złodziejstwa - jako sędzia - winien zacząć od oceny statusu materialnego i społecznego ofiary złodzieja?

W związku z tym uprzejmie zapytuję, czy panowie doktorzy Jabłoński i Koźmiński tego typu kontrowersyjne poglądy głoszą również na wykładach dla studentów, czy jedynie pisząc publikacje sprawiające wrażenie tworzonych na zlecenie Związku Banków Polskich?

Jeśli była to faktycznie publikacja zlecona przez ZBP, to czy godzi się, aby pracownicy Uczelni przyjmowali takie komercyjne zlecenia, podpierane w dodatku siłą rzeczy całym autorytetem Uniwersytetu Warszawskiego?

Z cytowaną powyżej publikacją można się zapoznać na stronie internetowej http://www.rp.pl/Rzecz-o-prawie/303189983-Frankowicze--nabici-w-kredyt-czy-w-usluge-prawna.html#ap-1

Jednocześnie, w trosce o być może po prostu niedostatki wiedzy, na które cierpią panowie doktorowie, czego w mojej ocenie dowodzi np. posługiwanie się przez panów doktorów określeniem "rzekomej abuzywności" w odniesieniu do umów pseudofrankowych, uprzejmie proszę o przekazanie panom doktorom - mam nadzieję, że ze stosownym komentarzem - materiałów w załączeniu:

  • Raport Rzecznika Finansowego dotyczący kredytów “pseudofrankowych”.
  • Odpowiedź Rzecznika Finansowego na komentarz ZBP do raportu Rzecznika Finansowego.
  • Przykładowe “istotne poglądy” Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - w nawiązaniu do "rzekomej abuzywności".

 

Z poważaniem,

………………………………...
[imię nazwisko]

Script logo